BORY DOLNOŚLĄSKIE: BORY INNE (PRZEMKOWSKI PARK KRAJOBRAZOWY)
BORY INNE...
Samotne sosny na wysokim trawisku.
Przywykliśmy do naszych borów, że to w miażdżącej przewadze królestwo sosny. Zachwycają nas, ale nie dziwią słynna bukowa enklawa pod Szprotawką czy rewelacyjne wydmy albo wrzosowiska. Są jeszcze jednak bory inne…
Nasza wędrówka rozpoczyna się w Lesznie Górnym, z którego zapuszczamy się na wschód – na bezdroża Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Marszrutę wytycza stara linia oddziałowa nr XI, prowadząca do uroczyska „Raki” (niem. Kranichsee). Skoro to linia oddziałowa, to wydawałoby się, iż trasa będzie prosta i wygodna. Na wędrowcę czeka niespodzianka.
Linia XI zaczyna się nieopodal uroczyska „Słońce” przy źródliskach Kamiennego Potoku. Początkowo poruszamy się przystępną leśną drogą. Po kilku skrzyżowaniach krajobraz w pewnym momencie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Droga, która powinna prowadzić dalej na wschód, jest przecięta pasem głębokiej orki. Niedawno miał tu miejsce duży pożar. Chociaż wysokie trawy zacierają ślad po tym wydarzeniu, to na drzewach pozostała tu i ówdzie nadpalona kora.
Tędy wiodła niegdyś droga.
Dalej, za wałem, bez problemu odnajdujemy bieg starej drogi. Tyle, że odcięta od ruchu zarasta, a przyległy do niej teren jest rzadko penetrowany przez człowieka. To dlatego tak łatwo tu zaobserwować dziką zwierzynę.
Niedawny pożar spowodował, iż na tym obszarze ostały się pojedyncze okazy szczęśliwie ocalałych sosen i modrzewi, a przeważającą część pokryła brzoza. Nie znajdziemy tu więc podszytu tak charakterystycznego dla borów, lecz wysokie trawy. Zapewne sprzyja temu wilgotny mikroklimat miejsca.
Drzewa liściaste i utrudniona dostępność wabią do tej okolicy dużo przeróżnego ptactwa.
Wędrując dalej na wschód, w głąb dzikich borów, minąwszy dwa oddziały leśne nasza droga nagle się kończy, choć według dawnych map winna prowadzić dalej. To kamuflaż. Okazuje się, że na odcinku drogi wykopano doły, a szybko rozwijająca się roślinność skutecznie ją przysłoniła. Druga blokada komunikacyjna sprawia, że za nią wkraczamy już na przepiękne święte miejsca przyrody. O tym, że poruszamy się nadal we właściwym kierunku, przypominają nam rzędy starych przydrożnych drzew. Z prawej strony mijamy błota i jednocześnie poidło dla dzikiej zwierzyny. Liczne ślady kopytnych zdradzają popularność wodopoju. W tej części borów nie ma zbyt wiele całorocznych stawów i rowów.
Leśny wodopój.
Idziemy teraz lasem, który dla Borów Dolnośląskich jest dość nietypowy. Krajobraz przedstawia się następująco: wysokie modrzewie, rosłe dęby i sosny, a pomiędzy nimi wysokie trawy. To nie jest widok, do którego w tutejszych borach się przyzwyczailiśmy. Jakość powietrza również jest tu inna. Na tym nie koniec niespodzianek.
Po kolejnych dwóch oddziałach leśnych wychodzimy na skraj ogromnej łąki przeplatanej nie mniejszymi wrzosowiskami. Po prawej stronie znajduje się niewielkie, ale jakże wyróżniające się w płaskiej okolicy „Wzgórze 22 listopada” – znakomity punkt obserwacyjny (konieczna lornetka) i miejsce na odpoczynek.
Ślady po dawnej drodze są ledwie widoczne. Właściwy azymut (wschód) trzeba potwierdzać kompasem.
Rozległe łąki i wrzosowiska to w zasadzie efekt działalności poligonu do 1992 roku, kiedy występowały tu gołe piaski – wydmy. Łąkowo-wrzosowy krajobraz bez ingerencji zachowa się nie dłużej jak przez kilkanaście lat, potem pochłonie go młody las.
Wrzosowisko pod koniec listopada.
Po paru godzinach uczciwego marszu docieramy do uroczyska „Raki”, nie wiedzieć czemu tak nazwanego. Dla Niemców było to „Kranichsee” – jezioro żurawie. W istocie to teren położony w niewielkim zagłębieniu, w otoczeniu wzniesień morenowych, - osobliwa mini kotlina. Po obfitych opadach rzeczywiście zalega w tym miejscu okresowa woda. Tu też wykopano kolejne poidło dla dzikiej zwierzyny.
Tutejsze sosny są karłowate i zmutowane, w powietrzu unosi się zapach świeżej ziemistej wilgoci. W dawnych czasach było tu wyrobisko torfu, podobnież jak w położonym obok „wyrobisku cygańskim” (niem. Zigeunerschleife). Na północny-wschód od „Raków” znajdowała się osada leśna Pogorzele (niem. Neuvorwerk).
Wyprawa do uroczyska „Raki” starą linią nr XI to prawdziwa uczta dla miłośnika przyrody. Grupy zorganizowane i szkolne mogą skorzystać z usług przewodnika po Borach Dolnośląskich.
Pośród wrzosów można napotkać chrobotek koralkowy (Cladonia coccifera).
Autor artykułu: Maciej Boryna
Tekst i zdjęcia chronione prawami autorskimi.
Kontakt z autorem: borynam@interia.pl